Jeszcze wczoraj było słodkim, grzecznym maluchem, w którego mogłabyś wpatrywać się godzinami i zachwycać tym, że po prostu jest… a dziś? Krzyczy, oporuje, pluje, nie współpracuje, jest wiecznie naburmuszony i zaskakująco chętnie manifestuje swoje niezadowolenie rzucając po ziemi małymi kończynami, klockami i wszystkim, co znajduję się w okolicy jego rąk!
Dzwonić do psychiatry? Psychologa? Czy od razu do egzorcysty?
Spokojnie. To normalne, zdrowe i często obecne w codzienności znacznej większości rodzin…serio…. ( wiem, że gdybyście to wiedzieli przed „poczęciem” to wielu z Was, Rodziców mocno by się zastanowiło, ale teraz już za późno…. okno życia odpada bo nogi będą wystawać) Ale do rzeczy. W takiej sytuacji często pojawia się w Waszych głowach pytanie – „Czy to już czas wybrać się do psychologa dziecięcego?”.
W swojej „robocie” często spotykam się z rodzicami, którzy w obliczu pojawiających się małych, chwilowych problemów wychowawczych z dzieckiem, od razu decydują się na wizytę u psychologa, nie chcąc nawet na spokojnie zastanowić się nad źródłem problemu. I ja się pytam: serio? Tak od razu? Już? Drogi Rodzicu, zanim pobiegniesz do specjalisty pamiętaj, że za każdym zachowaniem dziecka kryje się powód, impuls, który manifestuje się w taki, nieakceptowalny przez rodziców sposób. Zanim więc zaczniesz od razu wyszukiwać w google numeru do najbliższego, dobrego (czyli do mnie) i mającego wolne terminy psychologa (czyli nie do mnie), usiądź spokojnie, pooddychaj, zrób kawę i weź kartkę i długopis.
Znajdź przyczynę
Większość zachowań dysfunkcyjnych (upierdliwych, nieznośnych itp.) u dzieci młodszych jest ich odpowiedzią na obecną sytuację, wydarzenie czy wyobrażenie. I teraz coś pozytywnego – większość z tych zachowań, Ty jako rodzic jesteś w stanie wyeliminować! Zdziwiony? Zaskoczony? No tak. A już chciałoby się odpowiedzialność zrzucić na psychologa. Musicie wiedzieć i pamiętać, że jako rodzice macie wielką moc i w sposób znaczący wpływacie na emocje i zachowanie swoich dzieci. Więc zanim pobiegniesz do psychologa, musisz się zastanowić się nad sobą. Jak wygląda świat moich myśli, emocji i zachowań? W jakim stanie jest moje małżeństwo? Co się ze mną obecnie dzieje? Dzieci jak gąbka wciągają wszystko co dzieje się z ich rodzicami. Chcesz czy nie chcesz, tak jest i koniec. Twojemu dziecku potrzebny jest szczęśliwy i obecny rodzic! I nie chodzi tu o to, że masz się uśmiechać 24 godziny na dobę i udawać, że życie jest cudowne. Tu raczej chodzi o dorosłego, który jest w miarę zrównoważony emocjonalnie i bardziej zadowolony niż wciąż manifestujący niezadowolenie. Dziecko potrzebuje rodzica, który jest obecny kiedy spędza z nim czas. Który mimo pracy zawodowej i zmęczenia, dupiastego klimatu i innych kiepskich elementów życia, potrafi wieczorem zatrzymać się, zauważyć emocje i samopoczucie dziecka. Pogadać, poczytać, jak trzeba to przytulić i razem popłakać. I co …? Jakieś refleksje, przemyślenia …?
Oczywiście …GRANICE, ZASADY I KONSEKWENCJE
Kiedy ogarniecie sferę emocji to będzie czas na świętego Grala, czyli podstawy wychowawczej, o której ciągle gadam i gadam i gadam, a która mam wrażenie ciągle kuleje. Jeśli Twoje dziecko się „zepsuło”, zaczyna przejawiać zachowania nieakceptowalne przez Ciebie, nagina lub w ogóle nie bierze pod uwagę ustalonych przez Ciebie granic i zasad (o ile takie macie, bo jak nie to jak najszybciej zapoznaj się z kursem „Granice, zasady i konsekwencje” link ) to znak, że Ty też o nich zapomniałeś i co gorsza nie wyciągasz KONSEKWENCJI. A jeśli Ty nie wyciągasz konsekwencji to nawet nie wyobrażasz sobie jak szybko Twoje dziecko to zauważy i wykorzysta! Dzieciaki to naprawdę bardzo mądre bestie! Dlatego zanim chwycisz za telefon próbując się do mnie dodzwonić (a uwierz mi to nie takie łatwe) usiądź spokojnie, a najlepiej usiądźcie razem – Ty, mama i Ty, tata i wspólnie przedyskutujcie to co się u Was dzieje – w domu, w pracy i zastanówcie się czy może mieć to wpływ na Wasze dziecko/dzieci. Następnie weźcie na tapetę „Granice, zasady i konsekwencje”:
- Czy ustalacie Waszym dzieciom/dziecku granice?
- Czy te granice są Wam wszystkim znane?
- Czy są stabilne, to znaczy niezbyt restrykcyjne lub nazbyt luźne?
- I teraz najważniejsze: czy wyciągasz KONSEKWENCJE?
Granice i konsekwencje to uzupełniające się fundamenty świadomego procesu wychowawczego. O tym wszystkim gadam przez prawie 3 godziny w kursie…więc nie będę się tu powtarzać. Ale zdradzę Wam pewną tajemnicę: zgrzyty wychowawcze czy problemy pojawiają się najczęściej wtedy, kiedy w tej podstawie coś nie gra. Więc zamiast łapać gorączkowo za telefon, po prostu to przemyśl.
Nie bój się zmian!
Kiedy Twoja kartka, którą na początku prosiłam byś wziął/wzięła do rąk, zapełni się rodzicielskimi spostrzeżeniami – pora na działanie! Świadomość to jedno, ale dzieci uczą się poprzez doświadczanie. Nie bój się tego! Nie bój się zmieniać zasad, ustalać nowych, ogłaszać ich na forum rodziny! Nie skrzywdzisz tym swojego dziecka, nie zrobisz mu traumy – życie nie jest zawsze kolorowe, a zmienność jest jego integralną częścią! Na początku może być ciężko, ale z czasem nowe zasady staną się Waszą codziennością, która będzie lekka jak tlen.
Pamiętajcie o tym, bo zauważyłam, że Wy, Rodzice cholernie boicie się wykonywać ostrych, a czasem bardzo potrzebnych ruchów. Boicie się, że to źle wpłynie na dziecko, wywoła bunt czy zaostrzy sytuację – i ten strach i brak wiary we własną rodzicielską intuicję całkowicie Was paraliżuje. Nigdy nie będziesz idealnym rodzicem – i dobrze! Bądź więc aktywny, elastyczny i obecny, a gwarantuję Ci, że nigdy się ze mną nie spotkasz w moim Gabinecie, bo po prostu nie będzie takiej potrzeby! Bądź świadomy – czytaj, oglądaj, dowiaduj się nowych rzeczy i wprowadzaj zmiany wtedy kiedy uznasz to za dobre rozwiązanie.
Powodzenia!
Ciocia Sabina <3