Wściekłość rodzica – temat tabu, który jest codziennością.

Znasz te momenty.

Czujesz, że jeszcze chwila i wybuchniesz. Jeszcze jedno jęknięcie, jeden krzyk, jedno słowo i nie wytrzymasz. Ten dźwięk płaczu o jakieś pierdoły, irracjonalny (dla Ciebie) powód, sprawia, że czujesz ten nieprzyjemny, przyprawiające Cię o dreszcze stan. To jak pocieranie kredą o tablicę czy łyżką o patelnie. Kojarzysz ten dyskomfort? Zastanawiając się nad tym na chwile uspokajasz się, odsuwając wybuch w czasie. Ale nagle znów, w sposób jasny i klarowny dochodzi do Ciebie trwające już dobre kilka minut (a może godzin) zawodzenie i nie wytrzymujesz…

Wybuchasz. Krzyczysz. Tracisz panowanie. Trzaskasz drzwiami. Teraz Ty płaczesz…Trzeźwiejesz i czujesz wstyd. Ogromne, przytłaczające poczucie swojej beznadziei. Co z Ciebie za matka, przecież tyle razy powtarzałaś sobie, że następnym razem nie dasz się wyprowadzić z równowagi. Że będziesz głęboko oddychać. Że policzysz do dziesięciu. Nie dałaś rady. Co by powiedzieli inni? Psycholog? A ja na to „Daj spokój matka. Jesteś tylko człowiekiem, a wściekłość jest jednym z aspektów Twojego człowieczeństwa”. Wyluzuj, weź oddech zanim zaczniesz dramatyzować i czytaj!

Przybij piątkę wściekłości.

OK, pogadajmy o tym, czym właściwie ta wściekłość jest. Wściekłośćto stan, który przydarza się każdemu z nas. Może pojawić się w rozmaitych sytuacjach życiowych. Wiele osób mylnie utożsamia ją ze złością, a tymczasem wściekłość to coś innego! Wściekłość zaczyna się tam gdzie pojawia się rozdrażnienie. A rozdrażnienie jest swoistego rodzaju drogowskazem i pomocą. Dlaczego? Bo pomaga nam wyznaczyć granice i wyrażać potrzeby. To taki nasz parasol ochronny, który otwiera się, kiedy sytuacja tego wymaga. Potrafisz sobie wyobrazić, że rozdrażnienie to przyjaciel, a nie wróg? Kiedy naginane czy przekraczane są nasze granicę. Powtórzę: nie ma nic złego w odczuwaniu rozdrażnienia. Problem pojawia się wtedy gdy zatrzymujesz w sobie rozdrażnienie, chcąc je wyciszyć i stłumić. Niestety efekt tych działań jest zazwyczaj odwrotny. Rozdrażnienie przybiera na sile, przyjmując postać dużo groźniejszą i bardziej demoniczną, a na imię jej …wściekłość!

Czarny charakter.

Wściekłości nikt nie lubi. Wściekłości się boimy… i prawidłowo! Od wściekłości można się zapalić i spłonąć!

A co gorsza razem z nami może spłonąć cały nasz dom. Zbyt obrazowe, niebezpieczne i przerażające? No właśnie, więc milczymy i udajemy, że wściekłość to nie my, że jest nam obca. Że my i owszem czasem się zdenerwujemy, ale mieścimy się w standardach, mieścimy się w „NORMIE”. Wybuchy, brak kontroli nad sobą?. Co to, to nie! No dobra, może czasem. Raz. Albo dwa. Krzyk? Nie, nie, no chyba, że już naprawdę się wkurzymy. Ale to rzadko. Tak z raz w tygodniu. Albo dwa. A potem…cierpienie, wyrzuty sumienia i …WYNAGRADZANIE. Dzieci, słuchajcie bo mamusia się bardzo, ale to bardzo zdenerwowała to teraz macie wszystko i możecie wszystko. I wyrzuty sumienia jakby mniejsze. Błędne koło. A więc to co lubię najbardziej: STOP, zatrzymaj się i wróć do początku. Wściekłość bierze się z rozdrażnienia. Wściekłość mocno rani zarówno rodzica, jak i dziecko. Rozdrażnienie jest dużo mniej niebezpieczne. Może warto mu się przyjrzeć? Może warto nad nim pomyśleć, uśmiechnąć się do niego? Rozdrażnienie daje nam informacje co dla mnie nie jest dobre i korzystne.! Jeśli w momencie rozdrażnienia się zatrzymasz, nie wyprzesz go i nie zignorujesz to wściekłość może się wcale nie pojawić. Niemożliwe? No to czytaj dalej człowieku małej wiary.

3..2..1 BOOM!

To jest Ania. Załóżmy ze Ania nie chce iść spać. Biega, skacze, chce pić, siku, wygłupy z bratem, siostrą, psem i kotem itp. Neverending story! Jesteś i Ty, wykończony rodzic, styrany po całym dniu w pracy, ale chcesz pozytywnie zakończyć dzień więc próbujesz być oazą spokoju. Jak przystało na „dobrego” rodzica dajesz piciu, czytasz, pozwalasz iść siku, może nawet chwilę się powygłupiacie. Wybierasz więc rozdrażnienie, które coraz mocniej próbuje Ci powiedzieć: „ Ej, rodzic weź! Ile jeszcze zniesiesz? Jesteś zmęczony i chcesz iść spać! Wyznacz granice i odeślij tego dzieciaka do łóżka!”. Ale Ty zagłuszasz ten głos. Oszukujesz sam siebie i udajesz, że dasz radę – jesteś przecież super rodzicem. Rzeczywistość okazuje się być zgoła inna. 3..2..1… i Boooom! Wściekłość w całej okazałości -patrzy na nas, wrzeszczy i właśnie podpala wszystko dookoła! Ok, stało się, wściekłość przygasa, dając dojść do głosu poczuciu winy i wyrzutom sumienia. Dobra rada Cioci Sabiny? Ależ proszę bardzo. Pozwól sobie usłyszeć swoje emocje najpierw, zanim zagłuszysz się emocjami swoich dzieci! Daj sobie prawo do odczuwania tego co krzyczy do Ciebie Twoja głowa i reszta ciała! Zaufaj temu co mówią TWOJE emocje. To pozwoli niejako przytulic rozdrażnienie, spojrzeć mu w oczy, usłyszeć to co chce powiedzieć. To jak czerwona lampka zapalająca się w głowie. Nie ignoruj tego. Pozwól sobie na emocje karmiące rozdrażnienie. Uwolnienie tej emocji zatrzyma Cię, a Pani wściekłość będzie musiała poczekać do następnej okazji zanim włoży swoją suknie z wzorem demolki 😉

Każdy człowiek bywa wściekły więc czemu to uczucie miałoby omijać rodziców. Nie omija, wręcz przeciwnie. Czai się za każdym rogiem. Śledzi każdy Twój ruch, jest zawsze obok gotowe by dać upust swojej destrukcyjnej sile. Ale wiesz co? Nie ma w tym niczego nienormalnego! Pamiętaj – wściekłość zapala, ale to agresja niszczy!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

osiemnaście − 7 =